Podróże kształcą – targi rękodzieła H+H w Kolonii

Podróże kształcą – targi rękodzieła H+H w Kolonii

Trzy dni, które spędziłam na targach w Köln to stanowczo za mało by nacieszyć swe zmysły tymi kolorami, fakturami, puszystościami i całą atmosferą jaka tam panowała. Choć, oczywiście, wszystkie moje członki zostały mocno nadwyrężone to i tak następnego dnia (gdyby taki był) znów biegłabym oglądać, dotykać i podziwiać. Dobrze, że nie przyszło mi do głowy założyć buty na obcasie. Noo… prawie, bo jednak ostatniego dnia zapragnęłam się lepiej zaprezentować, w efekcie czego, wieczorem do hotelu wracałam już lekko utykając. Och, ta próżność kobieca….. 😉

Na początek miały być stoiska producentów, których produkty już posiadam w swej ofercie:

Szybko okazało się jednak, że przy moich zachwytach i potrzebie dotknięcia każdego niemalże motka, każdego sweterka, poncza, chusty czy jakiegokolwiek innego gotowego udziergu, jest to niemożliwe w ciągu jednego dnia. Ba, okazało się, że do Lang Yarns w ogóle nie dotarłam bo zabrakło mi już czasu, a to stoisko chciałam zostawić sobie na deser.

Większość wystawców znałam choćby z nazwy, ale z ich produktami pierwszy raz miałam możliwość się zapoznać. I powiem szczerze, że trudno byłoby mi wybrać najlepszego. Wszystkie włóczki patrzyły na mnie słodko i wołały; “weź mnie”. Jedne kolorami, inne miękkością,  jeszcze inne swoim składem. I smutek mnie taki na koniec ogarnął, że  one nie moje….

    

Każdy wystawca starał się  zaprezentować swoje produkty w gotowych już wyrobach, gdzie widać jak można wykorzystać konkretne włóczki. A wszystkie te prace zostały wykonane ręcznie. Choć czasami trudno było to rozpoznać – zręczne dziewiarki musiały je dziergać 😉

 

Były też ciekawe aranżacje;):

Nie mogło zabraknąć w takim miejscu propozycji dla najmłodszych:

 

Te przytulanki szczególnie  ucieszyłyby nasze pociechy:

Było jeszcze mnóstwo innych ciekawych rzeczy, które widziałam, dotykałam i podziwiałam, jednak nie sposób wszystkiego tu pokazać, zwłaszcza, że nie wszystko zostało ujęte na zdjęciach.

Ogromne wrażenie wywarł na mnie pokaz mody, podczas którego zostały przedstawione projekty głównych marek włóczkowych. Fotorelację z tego wydarzenia umieszczę w osobnym poście.

Wracając do domu, mimo tych wszystkich wrażeń, głównie wzrokowo-dotykowych, przyszła do mnie myśl, że najlepsze i najpiękniejsze włóczki są te, które są w naszym posiadaniu. I tego będę się trzymała:)

 

2 komentarze

  1. Być tam… to marzenie chyba każdej dziewiarki… druciarki! 😉 A dla osoby prowadzącej sklep – to obowiązek… ale jaki przyjemny 🙂

    Jolcia
    19 kwietnia, 2017 Odpowiedz
    • O tak! Przyjemnie to mało powiedziane, więc trudno nazwać to obowiązkiem. Choć po powrocie skrzynka mailowa trzeszczała w szwach;)

      iwona
      19 kwietnia, 2017 Odpowiedz

Leave a Comment

Your email address will not be published.