zakochana w dzierganiu …….

zakochana w dzierganiu …….

W tym miesiącu miał być wpis o baktusie – kolorowym szalu czy też chuście, w zależności od tego jakie wymiary mu nadamy. Jednak otrzymałam maila od jednej z moich pierwszych i najżarliwszych adeptek dziergania, z pięknymi zdjęciami  wykonanej przez nią chusty i z bardzo miłymi dla mnie słowami i nie mogłam tego nie pokazać szerszemu gronu. Asia pierwszy raz wzięła druty do ręki jakieś 8-9 miesięcy temu i jestem pod ogromnym wrażeniem szybkości, z jaką opanowuje kolejne techniki dziergania i tego jak bardzo wciągnęło ją to zajęcie i ile znajduje w nim radości. Moje intencje zostały wysłuchane: bakcyl robótkowania rozprzestrzenia się i uzależnia,….. ale to takie miłe uzależnienie;)

Przy okazji Asinego maila, poznałam historię powstania wzoru chusty Mil Pasos. Inspiracją dla twórczyni (Asja Janeczek http://www.ravelry.com/patterns/library/mil-pasos) był klimatyczny utwór o tej właśnie nazwie (może niekoniecznie w tym wydaniu, ale na pewno bardzo podobny) i nie dziwię się Asi, że tak ją zauroczyła chusta, której wzór stworzony został przy tych pięknych dźwiękach….

Może i Asia dziergając swoją wersję Mil Pasos wsłuchiwała się w te rytmy i to one tak płynnie poprowadziły jej dłonie, że efekt końcowy zadziwił ją samą.

Mil Pasos – moje osobiste 1000 kroków

Miał być baktus , do którego Droga Iwonko mnie dzielnie przygotowywałaś, ale kobieta zmienną jest. Na blogu Intensywnie Kreatywnej zobaczyłam Mil Pasos i zakochałam się od pierwszej sekundy – ten kształt, ta faktura ……. i pomyślałam – spróbuję, tak aby moje mentorki i nauczycielki były ze mnie dumne.  O falbance nawet nie myślałam, miało się skończyć przed falbanką, wmówiłam sobie, że ja przecież nie lubię w sumie falbanek. Jednak po tym jak wzięłam druty do ręki i rozpoczęłam tę cudowną podróż przez Mil Pasos, od razu wiedziałam , że podejmę wyzwanie również i falbanki.  W końcu Mil Pasos to 1000 kroków a nie 800 i grzechem byłoby iść na skróty. Mil Pasos ma w sobie coś magicznego , wywołuje emocje, dziergając ten wzór chce się pić wino , tańczyć i kochać. Jest jak dobra książka, którą czyta się z prędkością światła, ale w podświadomości nie chce się jej kończyć: “bo do czego wrócę jak ją skończę”. Mil Pasos na szczęście można nosić i w ten sposób do niej (niego) wracać. Ja wracając do niej i dumnie ją nosząc zawsze będę myślała ciepło o Tobie Iwonko – za to ,że wsadziłaś mi w ręce druty, pozwoliłaś uwierzyć , pomagasz , doradzasz i wybaczasz. Ciepło również myślę o Agnieszce (Intensywnie Kreatywnej), której filmy pozwalają takim analfabetkom jak ja stworzyć coś, co wydawało się nieosiągalne. Dla mnie wydrukowane opisy niestety nie są zrozumiałe, bez względu na język w jakim są napisane, więc gdyby nie filmowe “razemrobienie” nie byłabym w stanie tego ogarnąć. Jeszcze raz dziękuję moim kochanym Mistrzyniom ! A co i w jakich ilościach zużyłam napisz już Iwonko sama, bo to była Twoja kompozycja kolorystyczna , ja tylko zmieniłam pierwotny zamysł.

            

Prawda, że zdolna trafiła mi się uczennica?

 

Chusta wykonana została z włóczki Tosca Light Lux  Lang Yarns- 1 cały motek i ok. 1/4 drugiego oraz Giada Lane Mondial – 2 motki, na drutach bambusowych Kinki Amibari nr 4,5.

2 komentarze

  1. chyba bujam w obłokach nigdy nie myślałam, że moja chusta pojawi się na blogu prawdziwej dziewiarki, a miałam dziergać tylko kominy dla synka. Właśnie muszę przed zimą spruć te sprzed paru miesięcy bo wyglądają jakby Victor sam sobie je udziergał w przedszkolu, a Ty zawsze mówiłaś – “ładne no ładne”

    Asia
    27 lipca, 2017 Odpowiedz
    • Ćwiczenie czyni mistrza. Tylko patrzeć jak zaczniesz dziergać fikuśne sweterki. I to nie tylko dla siebie. Tak trzymaj, skoro sprawia Ci to radość:)

      iwona
      28 lipca, 2017 Odpowiedz

Leave a Comment

Your email address will not be published.